środa, 1 października 2014

01. Snow

Blondynka przekręciła się na plecy i zamlaskała przez sen. Nogi zaplątały jej się w prześcieradło a włosy rozłożyły we wszystkich kierunkach na poduszce. Jej sen trwał w najlepsze, ale coś, albo raczej ktoś zechciał ją obudzić.
-Mamo! Mamo!-mała szatynka wskoczyła na brzuch swojej rodzicielki i zaczęła ją budzić.
-Co Jas?-wymamrotała i chciała wrócić do krainy snów, ale córka jeszcze bardziej się ożywiła.
-Mamo! Śnieg spadł! Wszędzie jest tak bialutko!-podbiegła do okna i przyłożyła swoje rączki do parującej zimnej szyby. Perrie otworzyła jedno oko i spojrzała w stronę Jasmine. Jęknęła przeciągle kiedy uświadomiła sobie, że znów Londyn pokryła spora warstwa śniegu.
-Nie cieszysz się mamo?
-Można tak powiedzieć-uśmiechnęła się lekko-Idź obudź Aarona on na pewno się ucieszy.
-Aaaaj! Niech ci będzie...-zeskoczyła z parapetu i trzasnęła drzwiami, ukazując swoje małe zdenerwowanie. Blondynka jedynie cicho się zaśmiała i znów zakopała się w fałdach kołdry.

Jade zaspana wyszła z sypialni i przeciągnęła się. Opuściła nogawki swoich spodni od piżamy, ponieważ jedna zatrzymała się ponad kostką a druga nad kolanem. Ziewając zeszła po schodach. Wstąpiła do kuchni i nastawiła sobie wodę na kawę. Wróciła na górę i ubrała się.
-Aaron?!-wykrzyknęła imię swojego syna wybierając dla niego ubrania. Wypadło na czarne jeansy, białą bluzkę z nadrukiem oraz szarą grubą bluzę z zamkiem.
-Tak mamo?-za drzwi wyszedł mały szatyn. Ubrany w swoją ukochaną piżamę z Spongebobem. Podszedł do swojej mamy i uważnie przyjrzał się ubraniom jakie mu przygotowała-A buty?!
-No jak to? Przecież idziesz na bosaka do przedszkola!-zachichotała Jade.
-Ale na polu jest zimno! Przecież spadł śnieg!
-A ja żartowałam-zaśmiała się w głos przytulając synka-No już ubieraj się! A ja zrobię Ci śniadanie-zniknęła za drzwiami zostawiając swojego synka z ubraniami. Z kuchni słychać było już gwizdek czajnika więc zbiegła na dół i wyłączyła gaz. Na blacie postawiła cztery kubki. Dwa duże i dwa mniejsze. Zalała sobie i Perrie kawę oraz dwie herbaty dla mniejszych domowników. Przygotowała dwie porcje tostów i postawiła je razem z herbatami na stole. Dla siebie i przyjaciółki przygotowała kanapki, które też wylądowały na stole.
-Dzieci Perrie! Śniadanie!-krzyknęła najgłośniej jak umiała. Cała trójka zbiegła po schodach z szybkością światła.
-Jesteśmy gotowi!
-Ktoś tu musi dorosnąć-zaśmiała się i spojrzała na Perrie ubraną w onesie.
-Oj tam oj tam-zaśmiała się i usiadła przy stole-Odwieziesz małych do przedszkola? Ja później wywiozę ich do mojej mamy i możemy zrobić tą parapetówkę-uśmiechnęła się blondynka.
-Impreza beze mnie?!-oburzył się mały Aaron.
-Jak ta....-przerwała Jade.
-Jade!-zganiła ją Perrie-Nie przy nich-ściszyła głos spoglądając to na Jasmine to na Aarona.
-Jak kto?-dociekała mała dziewczyna zajadając kolejną porcję płatków. Co jak co, ale Jasmine apetyt nigdy nie przechodził.
-A jak wujek-skłamała Jade i włożyła wszystkie naczynia do zmywarki-Ubieramy buty i do przedszkola!
-Ja też?
-Perrie....-wywróciła oczami szatynka.
***
Edwards wyskrobała na skrawku papierku, że poszła do Leigh i Jesy po czym przypięła kartkę do lodówki. Zarzuciła na swoje ramiona biały płaszczyk i ubrała czarne lakierowane botki. Do torebki wrzuciła telefon, klucze, szminkę oraz portfel. Nie mogło też zabraknąć kluczy od samochodu. Gotowa wyszła z apartamentu i zakluczyła drzwi. 
Windą zjechała na parter. Ze skrzynki na listy wyciągnęła gazetę i obejrzała jej okładkę. Widniał na niej ktoś kogo tak mocna kiedyś kochała. Ktoś ten z inną dziewczyną. Nagłówek głosił to co oczywiste "Zayn Malik z nową dziewczyną!"
Kilka słów napisanych nad zdjęciem też nie były zaskoczeniem "Zayn Malik (1D) i Ariana Grande nową parą showbiznesu?! Na to wygląda. Para wybrała się na wspólną kolację! Cały internet obleciało zdjęcie Ari i Zayna. Nie zostaje nam nic więcej jak życzyć szczęścia"
Coś ukuło w sercu blondynki. Choć minęło już pięć lat to ona wciąż pamiętała. Pamiętała ich pierwsze spotkanie i ostatnie. To jak przeżyli te dwa miesiące. Bo było zbyt pięknie by mogło być prawdziwie. Po nim została pamiątka-Jasmine. Ona nigdy nie pozwoli zapomnieć tej miłości.

Perrie otarła łzę w z policzka i ruszyła do wyjścia. Skinęła głową do faceta siedzącego za biurkiem cały czas. Nie wiedziała jaką on tak naprawdę rolę odgrywa w życiu mieszkańców. Był konserwatorem i kilkoma innymi zawodami... 
 Dziewczyna wyszła z budynku i pośpiesznie wsiadła do auta, by żaden z fotoreporterów nie mógł zrobić jej zdjęcia. Za ciemnymi szybami Porsche znalazła spokój. Z radia leciała wolna muzyka, która relaksowała młodą matkę. 
  Po chwili stała już przy drzwiach mieszkania swoich przyjaciółek. Zapukała kilka razy wiedząc, że dzwonek nie działa. Otworzyła jej uśmiechnięta Jesy. 
-Cześć-przywitała się i przytuliła dziewczynę. Z głębi mieszkania słychać było trochę więcej głosów niż tylko dwa-Są Jordanowie?-zaśmiała się cicho wsadzając głowę do kuchni.
-Ej Jesy kto przyszedł?!-wydarł się Banjo.
-A ja!-weszła do salonu i przywitała się z każdym. 
-Co cię do nas sprowadza?-spytała Lee.
-A nuda.... Dzieci w przedszkolu a Jade pojechała na zakupy. Chciałam was też zaprosić na imprezę. Parapetówka! Przyjdziecie? 
-Jasne!-krzyknęli chórem.
-Oj jak ja za wami tęskniłam!-przytuliła ich blondynka. 
-No tak nie widzieliśmy się dwa tygodnie! Szok!-krzyknął Jordan od Leigh.
-Ha ha ha!

Notka:
Nudne jak cholera czyż nie? Ale po części tak miało być ^^ No wiecie, że dopiero po jakimś czasie się rozkręci, bo od początku nie będę im kłód pod nogi rzucać :D Nie jestem, aż taka okrutna. 
A wam jak się podoba?
xxx

1 komentarz: