-Co rysujesz?-zapytała Perrie spoglądając na rysunek córki.
-Ciebie, mnie i tatę!
-Tatę?-zdziwiła się blondynka.
-No bo przecież każdy ma tatę. Ty, ciocia Jade, Jesy i Leigh! Nawet dzieci w przedszkolu, więc chyba ja też prawda?
-No prawda-wzruszyła ramionami-Tylko tata nie wie, że ma tak mądrą i śliczną córeczkę-cmoknęła jej nosek.
-Niech traci-zachichotała. Perrie lekko się skrzywiła, ale wstała z ziemi i wróciła do kuchni by dokończyć kolację.
-Co tu tak pachnie?-Niall zaciągnął się zapachem zaraz po wejściu do mieszkania przyjaciela.
-Kolacja?-bardziej zapytał niż stwierdził Louis rozkładając gazetę. Blondyn przeglądnął wszystkie garnki.
-Nic dla mnie nie zostawiliście?!-wydarł się zamykając garnek.
-Ups...-zaśmiał się Harry wstając z sofy.
-Chamy są wśród nas!-westchnął i przełączył kanał na co wszyscy zareagowali identycznie "Oglądaliśmy to!"-A ja chciałem jeść! Coś za coś-zaśmiał się i przegryzł ciastko, które leżało w niebieskiej misce.
Cała piątka spędziła ze sobą dużo czasu. Kiedy w mieszkaniu został tylko Zayn i Niall zapanowała dziwna cisza, którą zdecydował się przerwać Zayn.
-Myślisz, że to naprawdę była Perrie?-spojrzał na niego i wyczekiwał odpowiedzi. Blondyn wzruszył ramionami. Nie wiedział co odpowiedzieć. Może to naprawdę było przewidzenie? Ale przecież i on i Zayn ją widzieli.
-Sam nie wiem Malik-przeczesał swoją ręką włosy-Ale raczej tak... Myślisz, że gdzieś z nią jest Jade?
-Tak Wal mi mówiła-zagryzł wargę ze zdenerwowania-Ale jest coś gorszego-wstał z kanapy.
Jade rzuciła się na łóżko obok Perrie.
-Patrz co znalazłam!-krzyknęła radośnie wdzierając na pościel wielkie szare pudło.
-Zdjęcia?-zdziwiła się blondynka odkładając telefon-Lubię zdjęcia. Pokazuj-uśmiechnęła się i włączyła lampkę stojącą na szafce nocnej.
-Ale to nie są normalne zdjęcia-uśmiechnęła się chytrze-To są zdjęcia z obozu!
Perrie zgodziła się na ich oglądanie. Była nawet ucieszona, że znalazła się taka pamiątka.
Przeglądały zdjęcia przy, których wróciło do nich pełno wspomnień.
-A pamiętasz jak Niall wylądował w szpitalu?-zaśmiała się Jade przypominając jedną z najśmieszniejszych sytuacji z obozu.
"Cała czwórka wymknęła się z ośrodka i przespacerowała nad jezioro. Siedzieli nad niskim urwiskiem i popijali piwo kupione w nocnym nieopodal. Było naprawdę ciepło. Słońce rzucało swoje ostatnie promienie za pagórków i po chwili całkiem za nimi zniknęło.
-Popływałbym-mruknął Zayn spoglądając w dół.
-Przecież ty nie umiesz pływać-zachichotała Perrie i oparła się o jego ramie.
-Może się nauczyłem? Nie pomyślałaś o tym?-zapytał i zaczął ściągać koszulkę. W jego ślady poszedł Niall.
Mulat wskoczył do wody i krzyknął z dołu:
-Skacz woda zajebista!
Niall skoczył, ale dziewczyny zamiast plusku wody usłyszały jego krzyk. Krzyk bólu.
-Co ta sierota zrobiła?!-krzyknęła Jade wychylając się za urwiska.
-Nie trafił do wody-odezwał się Zayn przez śmiech.
-Dziękuję za wsparcie kochanie-powiedział sarkastycznie Niall i uśmiechnął się przez ból do Jeed.
-Ide po Steven!-krzyknęła Perrie kierując się do ośrodka-Może akurat wylecimy! To była nasza ostatnia szansa!-zaśmiała się w głos i zaczęła biec"
-Yeah-zaśmiała się-To było dziwne. Jak można nie trafić do wody?!
-U niego wszystko było możliwe. Ale nie czepiajmy się Horana! Przecież każdy z nas na tym obozie leżał w szpitalu. A ty nawet dwa razy-dała jej kuksańca wyciągając kolejne zdjęcie.
-Ja was nie rozumiem-nagle w drzwiach pojawił się Jack.
-Niby dlaczego?-odpowiedziała Jade ziewając.
-Pozwólcie, że zacytuje-chrząknął-Chcemy o nich zapomnieć!-próbował naśladować głos Perrie-A nagle oglądacie ich zdjęcia, wspominacie, śmiejecie się, zaczynacie tęsknić no i do nich wzdychacie! Jestem zazdrosny Perrie-zaśmiał się i usiadł obok dziewczyny. Musnął jej usta a na usta Jade wkradł się grymas.
-Ulica sześćdziesiąt sześć mieszkanie czterdzieste piąte-przeczytał Niall wiadomość prywatną w Twittera.
-Kiedy mamy najbliższe wolne?-zapytał Zayn i odblokował swoją Nokię-Na piątek nie mam ustawionego budzika więc pewnie wtedy. Więc jedziemy tam?
-Sam nie wiem-zagryzł wargę ze zdenerwowania-No bo co my im niby powiemy?
-No nie wiem... Hej! Pamiętacie nas? To my z obozu! Przyszliśmy odwiedzić swoje dzieci!
-Jakie dzieci?!-krzyknął Niall zeskakując z fotela.
-Ups... Zapomniałem ci powiedzieć, że... No, że jesteśmy ojcami?-w głębi duszy modlił się, żeby Niall uznał tego za złe, choć wiedział, że będzie kompletnie inaczej.
-Ojcami!? Że niby co? Ja ojcem? To raczej nie realne-mruczał sam do siebie i nagle spojrzał na Mulata-Przynajmniej syn? Wiek?
-Syn... Ma pięć lat. Ja mam córkę-uśmiechnął się lekko wyobrażając małą dziewczynkę mówiącą do niego "Tato".
-Muszę go zobaczyć-zacisnął se pięści, że aż kostki pobielały-Jedziemy tam w najbliższy piątek.
-To jutro-zaśmiał się Zayn.
-Do odważnych świat należy-puścił do niego oko i wyszedł z apartamentu.
-Ty wreszcie powinnaś znaleźć sobie chłopaka Jeed-powiedziała Perrie dopijając kawę-Dzieci pośpieszcie się!-krzyknęła spoglądając na zegarek.
-Wiem.... Wezmę ślub z osobą, która jako pierwsza zadzwoni do naszych drzwi-zaśmiała się odkręcając wodę w kranie. I właśnie wtedy zadzwonił dzwonek. Dzwonek, który miał zmienić życie Jade.
Notka:
Jak myślicie kto stanie za drzwiami?
Chytra ze mnie dziewoja, bo tak urywam xD Druk mi się skończył :D
Jeśli się wam podobało to zostawcie po sobie komentarzyk. Chociażby ".", żebym wiedziała, że ktokolwiek to czyta :)
Wiem, że nie robię tego idealnie, ale się staram! Dla was :*
Enjoy :*
Tyle czekałam na rozdzial i co?
OdpowiedzUsuńW koncu sie doczekalam!
I jak najbardziej sie nie zawiodlam :3
A za drzwiami stoji Niall! I Zayn! Prawda? :D Na pewno :3
Jejku no ja chce juz kolejny boski rozdzialik :O
Weny kochana :)
Buziole-Maja♥